MEHR LV (ALS LV)

Od pierwszych sekund wszystko brzmi jak tatuaż na skórze – głośno, prowokacyjnie i na zawsze. Tutaj ulica spotyka się z luksusem, a zamiast klasycznych zasad biznesu obowiązują własne: LV jest droższe niż jakiekolwiek dyplomy, a transakcje nie są omawiane w biurach, ale na uliczkach i podczas rozmów telefonicznych przez ocean.

Każdy wers jest jak szybki montaż: Amsterdam, Malaga, Los Angeles, dziwki, długi, Cartier i dym z„blauer”. Wszystko miga tak szybko, że nie wiadomo już, gdzie jest rzeczywistość, a gdzie tylko piękne opakowanie dla hardcoru. Ale właśnie w tym zamęcie rodzi się poczucie siły – niespokojnej, ale pewnej, jak krok w klubie, gdzie gra tylko swój beat.

Zamiast romantyzmu – zimny pragmatyzm, zamiast zasad – credo„bierz i idź dalej”. A wszystko to zapakowane w refren, który tak daje czadu, że nawet betonowa ściana chciałaby do niego tańczyć.